Piracka Noc w Bibliotece
Ahoj! Noc z 4 na 5 septembra A.D 2015 dla przeszło dwóch tuzinów szczurów lądowych okazała się być pamiętną. Niebaczni naszej pirackiej sławy, budzącej trwogę od Tortugi po Barbarzyńskie Wybrzeże, postanowili tej nocy zaciągnąć się na naszą łajbę. Po wyjściu w morze upewniwszy się, że już nikt nam nie umknie, zdecydowaliśmy się sprawdzić, z jakiego materiału ci nasi nowi majtkowie zostali wykonani.
Zaczęliśmy od rzeczy, do których, każdy marynarz przywyknąć musi, to jest od szorowania pokładu i pracy w mesie. Sprawdzili się nad wyraz dobrze. Kapitan ukontentowany, widząc efekt ich starań, zakrzyknął tylko po swojemu Yo-Ho-Ho...i kazał sobie dać rumu. Mieli szczęście, mogli przecież skończyć w kuferku Davy'ego Jonesa.
Kolejnym sprawdzianem, jeżącym włosy na głowie nawet nam, starym wilkom morskim, była wyprawa na morza południowe w poszukiwaniu skarbów kapitana Van der Deckena. Tak, nie mylicie się, mówię właśnie o TYM Latającym Holendrze, kapitanie tułającego się po morzach i oceanach przeklętego statku widma.
Bez niebezpieczeństw się nie obyło. Sztorm, który dopadł nas w pobliżu Port Royale, mocno poturbował naszą krypę, starą, dzielną Molly. Żagle były w strzępach, a fokmaszt wyglądał, jakby go kraken przeżuł i wypluł. Majtkowie sprawili się wyśmienicie, na rozkaz kapitana odpowiedzieli gromkim Aye-Aye i rzucili się do lin. Stary tylko łypnął na nich swoim jedynym okiem, przeżuł tytoń i wydaje mi się, że się nawet uśmiechnął. Co mogło mi się zresztą przewidzieć, gdyż wiatr i deszcz zacinały w oczy.
Skarb ostatecznie znaleźliśmy na małej, bezludnej wysepce niedaleko Jamajki. Nie wiem, czy należał on do Latającego Holendra, Czarnobrodego czy Williama Kida...podpisany przecież nie był.
Wystarczy powiedzieć, że oprócz wszelakich kosztowności, mamy po tej nocnej wyprawie w załodze, przeszło dwa tuziny zaprawionych marynarzy, doświadczonych wilków morskich, obdarowanych oficjalnym pirackim patentem przez naszego Kapitana.
I niech mnie kule biją, jeśli za rok w septembrze, gdy morza będą jeszcze żeglowne, znowu nie wyprawimy się po skarb.
Stopy wody pod kilem!